Na Mauritiusie temperatura nigdy nie spada poniżej 24oC, nigdy też
nie jest wyższa niż 31oC. Czyż to nie jest pogoda o jakiej marzycie
podczas wakacji Waszych marzeń? Upewnijcie się, że spakowaliście
letnie rzeczy, kostium kąpielowy, sandały, ale i buty turystyczne,
aby być w pełni gotowym zwiedzić małą, tajemniczą, mimo to jedyną w
swoim rodzaju wyspę: Mauritius. Flora tej wyspy jest niepowtarzalna
– można tu zobaczyć np. drzewa hebanowe lub mnóstwo
charakterystycznych dla wyspy rodzajów palmy kokosowej, których
rozmiar i urok potrafią naprawdę zaskoczyć. Hibiskus, anturium,
obfite błękitne laguny, jak i nieodkryte zatoczki, to tylko
niektóre z niespodzianek, które czekają na Was na tej wyspie
słynącej w upraw trzciny cukrowej. Mauritius to też idealne miejsce
na zakupy, pełno tu eleganckich butików, a w okolicy znajduje się
mnóstwo kantorów, gdzie można rozmienić każdą walutę na tutejszą
rupię. Odkryj Mauritius na pokładzie luksusowego
katamaranu lub na luksusowym
mega jachcie Sunreef Yachts Charter i daj się oczarować.
Zauroczeni Mauritiusem Francuzi nazwali ją „Isle de France” czyli
„Wyspą Francji”. Mimo iż kraj zawdzięcza obecną nazwę Holendrom,
którzy zasiedlali wyspę od 1598 do 1658 i nazwali ją na cześć
Księcia Mauritiusa z Nassau, tutejsi mieszkańcy nie porzucili
języka Woltera. Holendrzy opuścili te tereny w 1658, po serii
gwałtownych cyklonów a w roku 1715 rozpoczął się francuski okres
panowania nad wyspą. Dufresne d’Arsel ochrzcił ponownie wyspę „Isle
de France”, ale zaraz potem, wraz z przybyciem Mahé de La
Bourdonnais, wyspa przeżyła swoją pierwszą ewolucję. Po szybkim
skolonizowaniu wyspy, La Bourdonnais narzucił niewolnictwo i
przeniósł stolicę państwa do Port Louis. Po panowaniu Anglików w
1789, którzy obiecali szanować prawo, zwyczaje i religie, Francja
zgodziła się odstąpić im wyspę. Kilka lat później, w 1835,
zniesienie niewolnictwa uwolniło ponad 10 000 ludzi. Wyspa
osiągnęła niepodległość w 1968, ale ciągle jest członkiem Wspólnoty
Narodów.
Ten port handlowy zawdzięcza swoja nazwę Francuzom, a dokładniej
Ludwikowi XV. To później Mahe de Bourdonnais uczynił z niego bardzo
ważny przystanek dla statków przepływających przez Wyspy Mascarene.
Obecnie stolica Mauritiusu jest małym lecz bardzo aktywnym
miasteczkiem kolonialnym, chronionym przed wiatrami otaczającymi je
górami. Miejskiemu szykowi niczego nie brakuje: nowoczesny port,
widowiska uliczne, nowoczesna architektura mieszająca się ze
starymi budynkami kolonialnymi, które uratowały się przed
cyklonami, i oczywiście bogata i kusząca kultura, napawa ochotą by
świętować razem z mieszkańcami. Co byście powiedzieli na poranny
rejs Waszym luksusowym
katamaranem? Wyobraźcie sobie, że płyniecie przez turkusowe
wody, by nagle, gdy nadejdzie Wam na to ochota, zatrzymać się i
zejść na chwilę aby przespacerować się wzdłuż uliczek i może
przekąsić coś w pobliskiej restauracji nad brzegiem morza.
Leniwe i spokojne plaże, maluteńkie wyspy pełne przeróżnych
gatunków ptaków: oto jak moglibyśmy opisać północ wyspy.
Wykorzystajcie w pełni Wasz mega
jacht podziwiając wszystkie zalety natury tego regionu: zatoki,
ogrody, plaże i inne urocze miejsca. Zatoka Grobowa, która pociąga
jednocześnie niebezpieczeństwem i pięknem, sprawi, że serce zacznie
wam szybciej bić. Wielka Zatoka i jej plaże otoczone cieniem palm
kokosowych, sprawi, że poczujecie się jak w raju. Jest tu jeszcze
wiele innych miejsc, które dostarczą wam niezapomnianych
doznań.
Wizyta w Mahébourg jest niekwestionowanym punktem obowiązkowym
podczas Waszej wycieczki luksusowym
katamaranem. Jest to małe miasto kolonialne, położone w dole
zatoki Wielkiego Portu, które nazwę swoją zawdzięcza Mahé de la
Bourbonnais. Targane przez złowrogie wiatry, wybrzeże to było sceną
przerażających bitew morskich, które zabrały ogromne żniwo wśród
tutejszej ludności. Mahébourg jest praktycznie ulepione z historii,
a dźwięki armat napoleońskich ciągle jeszcze rozbrzmiewają w jego
murach. Zapiska z walki nad Wielkim Portem, jedynej w której
Francuzi pokonali Anglików, widnieje na Łuku Triumfalnym.
Następnie, może mielibyście ochotę odwiedzić Wielki Stary Port,
oraz starą wieżą strażniczą i kolumnę upamiętniającą pierwszy
przyjazd Holendrów i ich osiedlenie się 40 lat później? To tu też
miały miejsce pierwsze francuskie osady.
Ta część wyspy rozpościera się przed Wami nieprzeniknionym błękitem
przepięknych lagun. Centralne wzniesienie jest najbardziej
nawodnioną i najbardziej zaludnioną częścią wyspy. Na drodze
łączącej Port-Louis z Grand Port zostało wybudowanych wiele
malowniczych miasteczek, które z czasem, podczas ekspansji fabryk,
połączyły się z jedną aglomerację słynącą z wybornych sklepów oraz
butików wolnocłowych.
Na Waszym mega
jachcie nawet nie poczujecie kołyszącego się morza, jego fal
rozbijających się o strome kamieniste brzegi. Będziecie za to
mogli, całkowicie bezpieczni i schowani przez morską mżawką,
podziwiać przepiękne kolory tego morskiego spektaklu. Znajduje się
tu wieża wartownicza Martello, która po ponad dziewięciu latach
renowacji, została ponownie otwarta. Początkowo została ona
zbudowana w 1840 aby uprzedzać ewentualne ataki wrogów. Ale to nie
wszystko! Jest jeszcze tyle do odkrycia na południowym zachodzie
wyspy. Wystarczy kliknąć na link do strony, albo wybrać się na rejs
luksusowym mega
jachtem i odkryć samemu wszystkie cuda tej rajskiej wyspy.
„Kopciuszek” archipelagu Mascareignes jest bardziej rustykalny niż
jego starsza siostra. Jego ludność żyje wciąż rytmem Afryki, skąd
przybyła tu trzy wieki temu. Malutka (110 km 2), oddalona o 560 km
od Mauritiusa, otoczona szmaragdową szkatułką laguny dwa razy
większą niż ona sama. Dzika i górzysta, Rodrigues jest prawdziwą
wyspą Robinsona. Jej ludność, prawie w całości kreolska i bardzo
katolicka, żyje bardzo prosto, utrzymując się z rybołówstwa, z
rolnictwa i z hodowli prosiąt oraz kóz. Mieszkańcy poruszają się po
wyspie wyłącznie pieszo, często z ciężkim ładunkiem na głowie.Mimo
iż ziemia jest uboga, brakuje wody, a życie jest ciężkie, naokoło
wciąż słychać głośny śpiew. Czarni, czyli 85% tutejszej ludności,
pochodzą od afrykańskich i madagaskarskich niewolników. Czerwoni
(Les Rouges) przodkowie pierwszych kolonizatorów francuskich
mieszanej rasy żyją z połowu ryb na wybrzeżu.
Rodrigues swój wyjątkowy urok zawdzięcza kreolskim domom,
kolonialnym gmachom, zieleniącym się ogrodom, świątyni tamilskiej i
meczetom. To jest miasto, które tętni życiem za dnia by nagle nocą,
kiedy będziecie spać na Waszym luksusowym mega
jachcie, stać się ciche i wyludnione.